Piotr Węcław Piotr Węcław
108
BLOG

Czy PiS ignoruje prezydenta?

Piotr Węcław Piotr Węcław PiS Obserwuj temat Obserwuj notkę 0

W życiu każdego przedszkolaka zdarza się dzień, gdy przychodzi do domu z płaczem, wołając: Krzysiu mnie uderzył! Maluch, a często również jego rodzice, nie interesuje się powodem, dla którego Krzyś przywalił mu w nos. Krzyś po prostu jest niewychowanym bachorem i dlatego walnął w twarz, a teraz powinien ponieść dotkliwą karę.

Dokładnie taką narrację, po kolejnym wypadku premier Szydło, buduje większość prawicowych mediów i, w pewnym stopniu, co gorsze, niektórzy politycy PiS. W histerii, jedni zarzucają histerię drugim. Paradne!

Po drugiej już z kolei kraksie premier Beaty Szydło, narracja PiS-u powinna być zbudowana na fundamencie, jaki położył prezydent Duda, mówiąc po swoim wypadku na A4, że takie sytuacje nie powinny się zdarzać.

Jeżeli PiS-owi zależy na utrzymaniu kontaktu z Kowalskimi i Nowakami, w ostatnich tygodniach, politycy partii rządzącej powinni byli wysyłać społeczeństwu jasny sygnał, że sprawdzą, dlaczego "Krzyś dał im w nos", już po raz czwarty zresztą, i dołożą wszelkich starań, aby taka sytuacja więcej się nie powtórzyła.

Ostatecznie tego winni są swoim wyborcom. To suweren, jak często podkreśla prezydent, oddał Polskę w ręce PiS-u. Obowiązkiem wybranych przedstawicieli narodu jest zapewnienie bezpieczeństwa wybranej przez suwerena władzy. Co z tego, że Polacy zagłosują na partię, jakiej zaufali, jeżeli politycy tej partii nie będą potrafili zapewnić bezpieczeństwa wybranym przez naród?

Jeżeli służby odpowiedzialne za bezpieczeństwo VIP-ów nie wykazują ochoty wykonywania poleceń prezydenta ("taka sytuacja nie powinna się zdarzyć"), to należy jak najszybciej tych ludzi wymienić (nie mam tu na myśli indywidualnych funkcjonariuszy narażających swoje życie, ale ich szefów), a służby przeorganizować tak, aby były sprawne.

Jednym słowem, trzeba umieć zrobić to, co ze swoim doradcą Flynnem zrobił prezydent Trump. Podejmując decyzje o jego zwolnieniu wysłał jasny przekaz swoim wyborcom, że wszelkie nieprawidłowości będą natychmiast eliminowane.

Zamiast dokonać rachunku sumienia i mocnego postanowienia poprawy (wybaczcie państwo szczyptę humoru), oraz pokazać, że ma się pomysł na dobra zmianę niekorzystnego stanu rzeczy, PiS czmychnął w ślepy zaułek, jakim jest pisanie listów do podejrzanego o spowodowanie wypadku.

To wątpliwy pomysł nie tylko ze względów politycznych (list koncentruje się na atakowaniu opozycji i mobilizuję ją jeszcze bardziej), ale również prawniczych. Co by nie było, sprawę podejrzanego będzie rozpatrywał sąd, i list pani premier, stanie się jednym z argumentów, jakich użyją prawnicy.

A w tym samym czasie w sieci zaczynają się pojawiać memy pokazujące komiczność sytuacji, w jaką wplątał się PiS. Narażenie się na śmieszność to najgorszy scenariusz dla polityka. Histeryczne zaklęcia prawicowych mediów tego nie zmienią. 

 

 ====

Tam i z powrotem.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka